Zakończył się konkurs na najciekawszy opis trasy kajakowej, którą przepłynęliście. Nagrodą jest jednodniowy spływ kajakowy Brdą dla zwycięskiego zespołu. W wakacyjny spływ Brdą popłynie zespół Pana Dariusza Mendykowskiego!

Publikujemy zwycięską pracę:

Trzy Rzeki ? autor Adam Mendykowski lat 13

W sierpniu ubiegłego roku wybraliśmy się razem z tata na Mazury w celu poznania tamtejszych słynnych rzek. Mieszkamy w Trójmieście i choć bardzo nas ciągnie do kajaków, na co dzień częściej mamy do czynienia z plażą niż ze spływami kajakowymi.

Naszym celem były 3 rzeki, które jak obiecywał tata, są na liście polskich ?naj? dla każdego pasjonata wiosłowania. Są to: Krutynia, Czarna Hańcza oraz chyba najbardziej ?rozreklamowana? Rospuda. Szczególnie ostatnia z tych rzek nas ciekawiła z uwagi na spory rozgłos, jaki związany był z planowaną ingerencją drogowców w ten obszar.
Zaczęliśmy od Krutyni. Po dotarciu do miejscowości o nazwie…Krutyń, rozbiliśmy namiot w ośrodku PTTK i udaliśmy się na spływ fragmentem rzeki, który zgodnie z opisem w przewodniku miał okazać się jednym z ciekawszych jego fragmentów. Rzeczywiście rzeka była piękna i czysta. Nurt nie za szybki, a brzegi malownicze. Najbardziej zaskoczyło nas piaszczyste dno i dość mały ruch na rzece, która jest z tego, co słyszeliśmy mocno oblegana przez turystów. Następnego dnia ruszyliśmy w dół rzeki, podziwiając nadbrzeżny krajobraz. Niestety, jak to na Mazurach, rozpadało się i widoki były już nieco mniej pocztówkowe. Po kilku godzinach wiosłowania kajak zabrał bus i wróciliśmy do obozowiska.

Kolejnym celem była Czarna Hańcza, przepływająca przez najgłębsze polskie jezioro i choćby z tego tylko powodu znalazła się na naszej krótkiej liście. Jak się wkrótce okazało był to wspaniały wybór, bowiem rzeka jest cudownie czysta pomimo (a może właśnie, dlatego), że w środkowym biegu rośnie w niej niezliczona ilość roślin, które układają się z nurtem rzeki tworząc jakby podwodne, bezgłośnie szumiące łany. Ani się spostrzegliśmy, a już dobiliśmy do umówionego uprzednio miejsca zabrania kajaka przez transport. Trochę nienasyceni opuściliśmy rzekę, obiecując sobie powrót na dłuższy spływ. Zwłaszcza, że w okolicy jest kilka innych ciekawych rzek, choćby taka ciekawie brzmiąca Marycha. Okolice są wyjątkowo malownicze, nieskażona przyroda sprzyja ptactwu wodnemu, cisza i spokój tej części pogranicza Mazur i Suwalszczyzny jest wprost trudny do opisania. Oby trwało to jak najdłużej.

Ostatniego dnia zaplanowaliśmy spływ Rospudą, ale postanowiliśmy zrobić to w nieco inny sposób. Otóż wynajęliśmy canoe i postanowiliśmy przedzierać się w górę rzeki… Nie przewidzieliśmy jednak, iż rzeka ta jest tak dzika i rwąca, a przy tym jakże odmienna od Hańczy czy Krutyni. Było ciężko, ale faktem jest, że nikt nie mówił, że będzie lekko, jak skwitował to tata. Miejscami prąd był naprawdę bardzo silny, górny odcinek rzeki był wręcz dziki. Miejscami na płyciznach holowaliśmy canoe, by po kilku metrach wpadać po szyje w rwącą wodę. Pisząc ?holowaliśmy?, warto doprecyzować, że właściwie holowałem ja, podczas, gdy mój tata zachowywał się zupełnie jakby był w pracy… czyli zarządzał ludźmi? W sumie jednak stanowiliśmy na tyle zgrany team, że zbieraliśmy słowa uznania od płynących w tradycyjny sposób, czyli w dół rzeki. W taki sposób, nieco ?pod górkę? przez 3 godziny pokonaliśmy około 5 kilometrów rzeki docierając z Bakałarzewa do jeziora Garbaś, gdzie podczas odpoczynku zaatakowała mnie ogromna pijawka. Uznaliśmy to za sygnał do odwrotu. Spłynęliśmy w dół w ciągu niespełna godziny, nie spotykając więcej szalonych kajakarzy płynących w górę rzeki 🙂

Podsumowując nasz maraton 3 rzekami postanowiliśmy w tym roku spędzić kilka dni na Pomorzu, może uda się pokonać w jakiś niekonwencjonalny sposób piękny przełom Brdy…?:)
Uwaga od Organizatorów: Ponieważ na konkurs napłynęła tylko jedna praca, pozostałe dwie nagrody nie zostały przyznane.

Organizatorzy:

 

Sponsor:

Fot. A. Mendykowski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Zostaw komentarz
Podaj swoje imię